Osada Zimny pod Stożkiem
Miejsce gdzie zatrzymał się czas.
Osada pod Stożkiem, którą nazwano Zimny należy do gminy Nawsie w RCz. Ciekawostek,które wiążą się z właśnie tą okolicą, jest całkiem sporo. Najbadziej doceniam zachowanie autentyczności i charakteru miejsca prowadzącego po długie lata gospodarkę rolną, sposób bycia tego pięknego i spokojnego zakątku, gdzie pozostały zachowane w bardzo dobrym stanie oryginalne i odremontowane domki (niestety aż na dwa wyjątki). Tutaj samowolnie uaktywnia się nasza wyobraźnia, ponieważ zamiast w XIX stuleciu, można się znaleźć w stuleciu XXI. Poniżej są umieszczone dwa zdjęcia z 1937 i 2009r. z nazwami poszczególnych części osady, tak jak były nazwane przez miejscowych obywateli. Wyraźnie widać zakres działalności rolniczej.
Dla mnie głównym źródłem informacji była kronika prowadzona przez miejscowego obywatela p.Pawła Sikorę, który na początku zrobił dokładną kopię "Pamětní knihy České obecní školy pod Stožkem" (Księgi Pamiątkowej Czeskiej Szkoły Gminnej pod Stożkiem) i następnie gromadził zdjęcia i różne materiały uzupełniając je własnymi wspomnieniami czy komentarzami. Drugim moim źródłem są wspomnienia miejscowych żyjących i nieżyjących tutejszych obywateli. Z tych istniejących ułamków chciałem chociażby w przybliżeniu przedstawić Wam charekter tego obszaru. Takie skromne streszczenie napewno dokładnie nie opisuje codzienny tryb prowadzonego tu życia, lecz może lekko uchyla cień dwu stuleci. Możemy się tylko domyślać, i spróbować wyobrazić sobie, jak gorzki smak napewno miał tutejszy chleb codzienny.
Początek osiedlania tego terenu nie można dokładnie określić. Osobiście wnioskuję i według opinii miejscowych obywateli można by ustalić początki osiedlenia na przełom XVIII i XIX wieku. Stopniowo jak rosła liczba obywateli tak stopniowo budowano nowe domy osiągając maksymalną ilość 18 zabudowań, też zagospodarowywano coraz większe obszary. Po upadku mocarstwa Austro-Węgierskiego obszar ten przypadł Czechosłowacji. Zapoczeły starania by właśnie tu ustanowiono oddział Ceskiej Szkoły Podstawowej. Wysiłek ten został pomyślnie zakończony i w 1927r. rozpoczęto nauczanie w wynajętych pokojach domu p.Skupienia.
Z powodów niezadowalających tam warunków nauczania, postanowiono w 1935r. zbudować nową drewnianą szkołę, którą oddano do używania 1.12.1935.
Uroczystego otwarcia dokonano 17.5.1936r. pod patronatem Pana Gubernatora Ostrawskiego Okręgu Rady Najwyższej J.Gely i z udziałem przedstawicieli politycznej administracji, inspektorów szkolnych i członków samorządów.
Za okres działalności oddziału szkoły w latach 1927-1961 zmieniło się tu 30 nauczycieli i jedena nauczycielka. Właśnie dosyć duża rotacja kadry nauczycielskiej ilustruje jaką trudną na warunki ta lokacja oddziału przedstawiała. Możemy tylko suponować czego doświadczali tu obecni nauczyciele, którzy przyjeżdzali tu bez znajomości języka którym tu wszyscy mówili między sobą "po naszymu" i dla których język czeski był językiem obcym. Ores lat 1938-1939 kiedy to miejscowa szkoła przeszła pod Polską aministrację, wtedy prowadzono nauczanie w języku polskim. W tym okresie osiągneła szkoła szczytową ilość 90 uczniów. Trzeba zaznaczyć fakt iż właściwie wszystkie dzieci z tej okolicy których dotyczył obowiązek szkolny tu uczęszczały. W innym okresie było tak, że uczniowie których rodzice zgłosili do Czeskiej szkoły chodzili tu, a te które zostały zapisane do Polskich szkół chodziły do szkoły w Nydku Głuchowej lub Bagiyńca mniej więcej 4,5 km. V 1941r. wchodzi Niemiecka administracja, nauczanie się rozpoczyna w Języku niemieckim lecz wkrótce szkoła się zamyka i taki fakt rzeczy trwa do końca 2 wojny św. Okres powojenny to już okres wysiedlania się i spadku ilości uczących się tu dzieci. Decyzją Urzędu szkolnego z 1961r. lokalny oddział szkoły w Nawsiu pod Stożkiem z powodu niskiej liczby uczniów (10) i niekorzystnych perspektyw zostaje zamknięty.
W okresie największego rozmachu przypuszczalnie mieszkało tu na stało około 150 obywateli. Obecnie tu mieszka już tylko trzech mieszkańców (2013r.). Klejnot, który nie zachował się do dnia dzisiejszego to Schronisko u Halamy. Otwarte zostało w 1924r. KČST (Klub Czechosłowackich Tutystów) w Orłowej. Schronisko pełniło funkcję ogniska miejscowych osadników, organizowano tu Bale, Festyny dla dzieci i inne imprezy towarzyskie. Ostatecznie schronisko stało się popularnym celem wielu turystów, wycieczek szkolnych i miejscem wypoczynku. Ciekawostką wiążącą się z tym schroniskiem jest, iż dnia 28.11.1931r. zadecydowali delegaci na Zebraniu KTČ (Klub Czeskich Turystów) tu odbywającym się o budowie schroniska na Girowej. Działalność schroniska po 2 wojnie św. już nie była wznowiona i w następnych latach schronisko zostało zburzone. W tym miejscu według miejscowych także był czynny wyciąg narciarski ale w żadnych archiwaliach mi znanych nie jest o nim nic zanotowane. Jednak miejsce to jest do wyciągu narciarskiego jaknabardziej właściwe.
W tym poetycznym miejcu możemy chociażby w przybliżeniu obserwować system zarządzania, rozwoju i prostactwa życia góralskiego. Dla przygotowania gruntów ornych było potrzebne najpierw wyciąć las, usunąć korzenie i starać się uszlachetniać glebę by moża osiągnąć przynajmniej jakiegoś plonu. Pale kamieni, które możemy tu odnaleźć, to dowody w niską jakość terenu do prowadzenia gospodarki rolnej i niefortunnej pracy mieszkańców.
Życie codzienne w takim środowisku i za takich warunków napewno nie toczyło się romantycznie, co możemy też stwierdzić z kilku faktów.
- Prowadzenie gospodarki rolnej w miejscu górskiej kamienistej gleby, która nienadaje się wiele do uprawy rolnej, oddawanie podatków (kontygentów) już predystynuje nędzne życie miejscowych obywateli. Później jak było tu w zwyczaju głównie mężczyźni codziennie odchodzili za pracą do kopalń, Huty Trzynieckiej, Tartaku Nawiejskiego albo też jako drwale pracowali w lesie. Tylko pare największych gospodarstw potrafiło się utrzymać z pracy na roli. V 1949 to byli tylko dwaj obywatele zatrudnieni jako rolnicy. Cały ciężar pracy na roli przeszedł na kobiety i dzieci.
- Typowa ilość pociech w rodzinach to od 7 do 12. Niewiele dzieci miało własne łóżko, za normalny istniejący stan rzeczy można uważać iż w jednym łóżku śpią trzy i cztery dzieci z rodzeństwa. Spodnie, koszule lub buty rosły s dzieckiem do zupełnego zużycia.
- Mieszkańcy do 1918r. posiadali chyba wszyscy Polską narodowość i wzajemnym ich językiem była gwara "po naszymu" która wywodzi się z języka polskiego i jest używana do dziś dnia. Po upadku mocarstwa Austro-Węgierskiego nastał okres czechizacji, z którym większość ludzi miała problem się pogodzić. Dla obywatelstwa nastał właściwie ciężki do rozwiązania dylemat, niektórzy uważają, że to stan rzeczy doczesny i trzymią się Polskiej przynależności. Drudzy widzieli w przyłączeniu się do czeskiej mniejszości i poprzez zmianę narodowości na Czeskę szansę na zwiększenia swych dóbr i możliwości. Wciąż niejasna sytuacja polityczna i walka dyplomatyczna o "Zaolzie" tylko przyczyniały się do trudnych decyzji życiowych. Dowodem na to są zapisane w annałach liczne skargi miejscowych nauczycieli na miejscową ludność. Wiele podziałów i sporów które powstały gwałtownym rozdzieleniem ludności na polskich i czeskich.
- Co dotyczy wiary tutejszych obywateli, to ludzie większością wierzący, jednak i tu względny podział mniej więcej 50 na 50 katolickiego i ewangelickiego wyznania. Fakt ten napewno też nie sprzyja poprawie wzajemnych relacji.
- Cały problem zostaje koronowany powszechną popularnością alkoholu, co było przyczyną wielu tragedii miejscowych (pożary, spory o grunty, bratobójstwo itp. Bal, zabawy lub rodzinne spotkania często kończyły się masową bójką kompletnie pijanych ludzi.
Więc jeśli scharakteryzujemy położenie osady. Pieszo do stacji kolejowej za okolicznością dobrych warunków atmosferycznych to mniej więcej 1:20h. Kiedy to pociąg na pierwszą zmianę do kopalń odjeżdżał z dworca w Nawsiu o 3:55 a do huty o 4:50. Wtedy powszechną praktyka to, że kobieta wstawała o około północy, rozpalała piec i piekła mężowi ziemiaczanne placki. Mąż wracającał dopiero wieczorem i nie jeden raz nie omijając karczmę. Objektywnie biorąc fakt podoszenia się stopy życiowej w miastach i wizijach jakie tu się przedstawiały, nie jest zaskoczeniem że po 2 wojnie św. ilość zdejszej populacji tylko maleje. Ostateczną wpadką i starań przetrwać w tych odległych regionach jest "Aksamitna Rewolucja". Upadek systemu skupu mleka co wkońcu oznacza utratę ostatnich skromnych środków i powoduje zakończenie działalności małych gospodarstw rolnych o jednej lub dwóch krowach.
Miejscowym w 80-tych latach jednak jeszcze świta promyk nadziei. Podczas ścieżki bohaterskiej dla dzieci z obozu organizowanego pacownikami kopalni J.Fučíka pod przewodnictwem Františka Volného, kiedy rano o świcie patrzy z Gróniczka w kierunku Zimnego wpad mu w oko wspaniały budynek (dawna szkoła). Po powrocie opowiada kolegowi o tym budynku. Kolega cichaczem wypożycza motocykl i wyjeżdża w owe miejsce. Znajduje opuszczoną szkołę. Po stwierdzeniu faktów pan Franciszek prosi o wizyte u dyrektora kopalni przedstawiając mu projekt na adaptację byłej szkoły pod Stożkiem na obozowisko dla dzieci lub centrum rekreacji. Po pomyślnym uzyskaniu budynku od Urzędu Szkolnego rozpoczyna kopalnia J.Fučík s adapracją. Na pierwszym planie przybudowywują jadalnie i objekt częściowo modernizują. Jednak towarzysze postanowili jeszcze zrobić inaczej " przecież nie będziemy czaić się w drwnianej budzie" i tak zaplanowali zburzenie objektu a w tym miejscu postawić nowoczesne, reprezentacyjne miejsce odpowiednie dla wypoczynku ludzi pracy o komunistycznych ideałach i poglądach. Prace rozpoczeły się w 1984r i zakończone zostały w 1988r.
Później jeszcze dobudowano basen, ale to już ponownie nadchodzi listopad 1989r. i "Rewoluscja Aksamitna".Następny kryzys w górnictwie i prywatyzacja nieruchomości. Tak więc temu malowniczemu zakątku był zadany następny cios. Obecna sytuacja schroniska,które jest w stanie krytycznym, bez jakiejkolwiek próby właściciela do działania. Niedawno temu zmarłemu panu Franciszkowi możemy swobodnie przyznać że dla zachowania szkoły i w sprawie dalszego działania ośrodka zrobił wszystko co było w jego siłach. Cechowała go wielka namiętność do tego kawałka ziemi. Tu odremotował wraz z żoną i przyjaciółmi stary budynek p.Byrtusa i tu spędzał czas nie tylko dla relaksu i wypoczynku.
A tak budynek wygląda dziś
Może z długiej chwili, czy może powód był inny ale w każdym razie pan Franciszek wraz z żoną postanowili postawić kalke typowego domku. Jeszcze rozpoczął rozbudowe tylnej części, niestety prawie w tym okresie Bóg go powołał na wieczność. Jego scheda nazawsze pozostanie w tym miejcu. Razem z żoną i nadal pozostają inspiracją, przykładem dla wielu chałpników.
W tym momencie może się wydawać sytuacja tego malowniczego zakątku beznadziejna, ale nie może jeszcze wszystko stracone. O niektóre zabudowania wspaniale się troszczą chałpnicy i utrzymują je w wspaniałej kondycji a następną nadzieją jest p.Andrzej Macoszek wraz z rodziną.
Który na fundamentach zburzonego domu na "Nowej Łónce" buduje nowy dom. Jego życzeniem i marzeniem jest tu osiąść na stałe wraz z rodziną. W okresie po 2 wojnie św. tak stali by się pierwszymi mieszkańcami, którzy zamieszkali na stałe. Trzymam mu kciuki i życze spełnienia marzeń. Temu potem i krwią przelanemu zakątku by jak mityczny Feniks powstał i rzuciła blaskiem ta okolica.
Marian Waszut
10.3.2013